Przejdź do głównego menu
Blog Google Polska

Paulina Mikuła w podcaście ,,My YouTube Story”: nie boję się sztucznej inteligencji. Naszą siłą jest to, że jesteśmy ludźmi z krwi i kości.



Czarno-biała fotografia Pauliny Mikuły. Uśmiecha się, a jej włosy są rozpuszczone. Po lewej stronie, na białym tle, izotyp YouTube, numer odcinka, jej imię i nazwisko oraz kanał YouTube.

Paulina Mikuła od blisko dekady popularyzuje na YouTube wiedzę o poprawnej polszczyźnie. Opowiada o niej z pasją i humorem, rozwiewając językowe wątpliwości oraz udowadniając, że świadome posługiwanie się językiem polskim to nie tylko powód do satysfakcji, ale również droga do lepszego poznania swojej kultury i historii. 

W szóstym odcinku podcastu ,,My YouTube Story” nasza gościni szczerze opowiada o początkach swojej twórczości na platformie, kiedy nie była przygotowana zarówno na szybki sukces, ale również na hejt. W rozmowie nie zabrakło również tematu feminatywów, które po dziś dzień budzą emocje i są areną sporów w komentarzach. Paulina Mikuła zaznacza, że język polski jest na tyle bogaty, że każdy i każda z nas może korzystać z form, z którymi czuję się najbardziej komfortowo. Najważniejszy jest szacunek do odmiennych poglądów, a jak sama nazwa jej kanału wskazuje, mamy alternatywy - możemy mówić inaczej. 

Miniaturka odcinka podcastu „Moja YouTube Story” z udziałem Pauliny Mikuły. Uśmiecha się, a jej włosy są rozpuszczone. Po lewej stronie, na białym tle, izotyp YouTube, numer odcinka, jej imię i nazwisko oraz kanał YouTube.
10:25

Gościni, widzka, statystyczka 

Pierwszy film, w którym Paulina Mikuła wspomniała o feminatywach, powstał w 2014 roku. Jak wspomina nasza rozmówczyni, wyjaśniła wtedy, że jeżeli chodzi o system językowy, są to formy jak najbardziej poprawne. Zaznaczyła jednak, że śmieszą słowa na przykład zakończone na -lożka, np. psycholożka: 

,,Na tamtym etapie były dla mnie zabawne. Ale wystarczyły 4 lata, bym się z tymi formami osłuchała, przyzwyczaiła się do nich i sama zaczęła ich używać. W 2018 roku nagrałam następny film, w którym powiedziałam, że te formy są dla mnie już okej. Mamy 2023 roku, minęło następne 5 lat, a ten temat wciąż budzi kontrowersje. Planuję następny film na ten temat, tym razem z gościem płci męskiej, by wykluczyć podejrzenia, że feminatywy to babski wymysł - wierzę, że będzie to już mój ostatni film na ten temat.” 

Miniaturka jednego z filmów Pauliny Mikuły na YouTube. Jest przedstawiona pośrodku, zwrócona w stronę widza, ubrana w ciemnoniebieską koszulę z różowym kwiatowym nadrukiem. W tle dwie poduszki na kanapę.
10:25

Słowem, które rozpala dyskusje w komentarzach pod filmami na kanale ,,Mówiąc inaczej”, jest również ,,widzka" - próżno go szukać w formalnej polszczyźnie, ale jak sama Paulina przyznaje, jest ono dla niej ważne pod kątem emocjonalnym: 

,,Czułam wewnętrzny zgrzyt, zwracając się tylko do widzów, wiedząc, że ogląda mnie bardzo dużo kobiet. Niemniej, powiem szczerze, że to nie budziło takich emocji jak gościni - w przypadku tej formy zawsze pojawiały się komentarze <<co to za nowomowa>>, <<co to za wymysły?>>. Nie do końca mogę zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Kiedy to słowo pada na początku, wielu odbiorców skupia się już wyłącznie na nim, nie zwracając uwagi na dalszą część materiału, mimo że porusza ważne i ciekawe tematy. To samo dotyczy słów naukowyczyni lub statystyczka." 

Język, który budzi emocje

W swoich pierwszych filmach Paulina Mikuła mówiła o języku w sposób zabawny, ze spontanicznymi wtrąceniami, myśląc, że to przyciągnie widza. Zaskoczeniem był dla niej fakt, że język sam w sobie rozpala takie dyskusje i potrafi… dzielić. Jak wspomina, wydawało jej się, że świat jest prosty: język dzieli się na formy poprawne i niepoprawne, wystarczy o nich mówi i edukować. Okazało się, użytkownicy i użytkowniczki patrzą na to zupełnie inaczej, co - jak sama zaznacza - nauczyło ją pokory i zachęciło do rozwoju kanału: 

,,Teraz mniejszą uwagę poświęcam na liczbę żartów w filmiku, a skupiam się na merytoryce i jasnym przekazie. Nie chcę niedopowiedzeń i żeby nikt nie przypisywał mi tego, czego nie powiedziałam. A tak też się zdarzało.” 

Hejt jako cena sukcesu

Praca Pauliny nie zawsze była kreatywna. Na początku swojej zawodowej zajmowała się sprawami technicznymi i finansowymi. Ciągnęło ją jednak do działalności kreatywnej i jak sama przyznaje, na tamtym etapie wydawało jej się, że zrobi coś, co się będzie się ludziom podobać, a jeżeli nie - po prostu nie będą jej oglądać. Z dzisiejszej perspektywy nazywa tę postawę naiwną, bo niestety pojawiło się sporo osób, które oglądały jej kanał, by hejtować - za płeć, wygląd oraz treści odcinków. W starciu z tym zjawiskiem pomogła jej rodzina oraz zaprzyjaźnieni youtuberzy, którzy dzielili się z nią swoim doświadczeniem z negatywnymi komentarzami: 

,,Przez wiele lat biczowałam się, że kiedy pojawia się sto pozytywnych komentarzy, to ja i tak zapamiętam te dwa negatywne. Myślałam, że powinnam się z tego wyleczyć, bo sama robię sobie tym krzywdę. (...) Teraz, kiedy już rozumiem, na czym polega ten mechanizm, wiem, jak z nim pracować. Lepiej późno niż wcale.” 

Punkty zwrotne

Jeszcze w 2015 roku Paulina Mikuła jednocześnie prowadziła kanał i pracowała jako menadżerka w sieci zrzeszającej youtuberów. Wtedy otrzymała propozycję wydania książki, a tym samym stanęła przed wyborem, w którą stronę chce pokierować swoją karierą. Ryzyko było oczywiste - nie miała gwarancji zarobku, a twórczości internetowej daleko do stabilności. Postawienie wszystkiego na jedną kartę jednak opłaciło się. Książka była dla niej bodźcem do życiowych zmian, a kiedy nabrała wiatru w żagle, wzbogaciła swój kanał o wywiady, które również były dla niej zastrzykiem energii, ponieważ okazały się ciepło przyjęte przez widzów. 

,,Zaczęłam myśleć o nowych formatach oraz o tym, jak te filmy powinny wyglądać. Kupiłam nowy sprzęt, by polepszyć jakość. Wcześniej nagrywałam swoje filmy po pracy, więc byłam bardzo zmęczona i nawet nie dbałam o to, jak wyglądały. Wydawało mi się, że najważniejsze jest to, co mówię. Kiedy postawiłam wszystko na kanał, zadbałam również o warstwę wizualną. Chciałam, by widzowie widzieli, że dzięki temu, że mnie oglądają, mój kanał rośnie i się profesjonalizuje i jest przyjemniejszy dla oka.” 

Sztuczna inteligencja 

Paulina Mikuła nie obawia się wpływu sztucznej inteligencji na twórczość na YouTube. Jej zdaniem pierwszy kanał prowadzony przez sztucznie wygenerowaną osobą może przyciągać ludzi. Możliwe, że piąty i dziesiąty też, ale w pewnym momencie tak stworzone treści stracą zainteresowanie, a głównym powodem będzie to, że siłą realnych twórców jest to, że są ludźmi z krwi i kości. 

,,Nas można lubić. Między nami się wywiązuje więź, której nie zastąpi komputer. Kontakt z drugim człowiekiem dużo daje: opowiadamy o sobie, o swoich przemyśleniach, zmianach w naszym życiu. Dzięki temu widzowie mogą przeglądać się w nas jak w lustrze i zrozumieć, że w pewnych problemach nie są sami. Ale jeżeli AI nas zastąpi, będę musiała po prostu wymyślić sobie nowy sposób na życie i to jest w pewien sposób ekscytujące.” 

*** 

Rozmowę prowadzi Gabriela Darmetko, dziennikarka radiowa i podcasterka. Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Podcasty Google, Spotify, Apple Podcast, i oczywiście także na YouTube na kanale Google Polska. Odcinki pojawiają się co miesiąc. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!